wrzucę tylko tą opowieść Buddy, bo ostatnio duży wpływ wywarła na moje życie...żyjemy, chłopaki rosną, niedługo dalsze zdjątka i refleksje...siedzą już na nocnikach, czworakują, dokazują, że ho ho...a na razie ta sutra o ciele syna...zdjątko będzie też...
Młodzi małżonkowie wyruszyli wraz z trzyletnim synem w drogę przez rozległą pustynię, aby dotrzeć do innego kraju, w którym mieli nadzieję znaleźć azyl. Nie znali terenu ani nie orientowali się, jak długo potrwa ta wędrówka, toteż w połowie drogi skończył im się prowiant. Wtedy zdali sobie sprawę z tego, że bez jedzenia nie mają szans dotrzeć do celu i że wszystkich troje czeka śmierć. Po długiej bolesnej naradzie rodzice zdecydowali się uśmiercić synka, żeby móc żywić się jego ciałem. Codziennie zjadali mały kawałek, żeby mieć siłę i iść dalej, a resztę nieśli na ramionach, żeby schła w słóńcu. Każdego dnia po zjedzeniu kawałka ciała syna patrzyli na siebie nawzajem i pytali: „Gdzie teraz jest nasze kochane dziecko?”
Opowiedziawszy tę tragiczną historię, Budda popatrzył na mnichów i zapytał:”Czy sądzicie, że tamci dwoje czuli się szczęśliwi, jedząc ciało swojego syna?”. Mnisi odpowiedzieli:”Nie, Czczony Przez Świat. Ci dwoje na pewno cierpieli, gdy przyszło im jeść ciało własnego syna”. Budda udzielił im następującej nauki:”Drodzy przyjaciele, musimy wprawiać się w jedzeniu w taki sposób, żeby zachować w sercu współczucie. Musimy jeść z uważnością. W przeciwnym razie może się okazać, że zjadamy ciała własnych cieci”.
Mama
"musimy worawiać się w jedzeniu w taki sposób"
OdpowiedzUsuńA co znaczy worawiać?
wprawiać, już poprawiłam i dzięki :)
OdpowiedzUsuń