niedziela, 22 lipca 2012

pół roku weganizowania

minęło już.
na razie od strony kuchennej wyrabiam się.
tzn. z pasją znajduję nowe smaki a starym szukam zastępców.
w sumie większość posiłków wygląda po staremu.
wciąż robimy bigos i jemy go z ziemniaczkami trzy dni, bo codziennie jest smaczniejszy.
wciąż zapominam mu zrobić zdjęcia.
placki mączne i wszelkie drożdżowce bardzo często nas cieszą z nowymi owocami lub syropami.
przejście na weganizm zaowocowało też pozostawieniem cukru zarówno białego jak i brązowego.
zamiast cukru używamy syropów z agawy lub koncentratów z jabłek. cukier brązowy nie jest wcale dużo lepszy od białego pod względem zdrowotnym. naczytałam się o "zdrowych stulatkach" i cukier postanowiłam wyeliminować. o wiele mniej też solimy, smak się jakoś tak wyostrzył, że czasami bez soli wydaje się być nawet lepsze...  nawet lody wegańskie smakują mi tak mocno jak te tradycyjne, a lody są moją wielką miłością... powoli zaczynam czuć się pewnie, zaczynam odkrywać własne pomysły na połączenia smakowe, powoli czuję się jak wcześniej w wegetariańskiej kuchni. jeszcze kwestię serów wegańskich trochę rozbuduję, poeksperymentuję. pasty do chleba mam opanowane na 120%. i smoothiesy :) codziennie rano smucisek. Marcel zjada pół kubka. jeden dzień z zielonym drugi z siemieniem lnianym i tak w kółko. dodając wciąż nowe owoce sezonowe i wszystko zielone co się da kupić i znaleźć na polach. zupę pokrzywową chciałabym robić częściej, ale pozyskanie składnika nie jest takie proste. auto stoi nienaprawione, a ja do lasu nie jeżdżę. las...rozmarzyłam się o lesie, a miałam o początkach weganizmu pisać...no początki są ok, radzimy sobie i w zasadzie chyba wielka niewiadoma jest już wiadoma, czyli świat smaków i kolorów stoi otworem...tylko mieszać, smakować i eksperymentować :)

piątek, 13 lipca 2012

Blizna Serca

z serii: "Blizny"
Seria Blizny jest o bliznach na ciele, W tym temacie będę również malować o związkach, które dobierają się na zasadzie blizn po ranach doznanych w dzieciństwie. Namalowałam już wcześniej jedno serce o związku. Chyba o takim wymarzonym. Ten obraz jest drugi. O innym związku. A w ogóle serię "Blizny" rozpoczyna obraz "Blizna-Dolina rozkoszy barw". Więc ten obraz jest trzeci w serii.
Ciekawe jest to, że od początku do końca malowałam jednym pędzelkiem. Był to twardy pędzel do olejów nr12. Nawet nim mieszałam farby z olejem i terpentyną. Ani razu nie wytarłam pędzla. Wszystkie farby więc są ze sobą pomieszane. Ta którą kładłam jako ostatnią ma w sobie wszystkie farby. Niesamowite. Nie zdarzyło mi się to wcześniej. To czyni ten obraz szczególnym. Symbolicznie znaczyło by to, że "wszystko jest ze sobą związane, wszystko przenika się wzajemnie i nic na tym obrazie nie istnieje samo w sobie". Przekładając na temat, w którym się obracamy: wszystko w związkach wynika z czegoś, wszystko jest ze sobą związane i nic co się w związkach dzieje nie istnieje samo z siebie, ale ma swoją przyczynę i skutek. Jasne. W tym związku szczególnie.
Na tło wybrałam początkowo brąz, kolor Ziemi i szybko połączyłam go z odcieniami fioletu. Fiolet jest dla mnie kolorem, który z połączenia czerwonego i niebieskiego daje fiolet. Czyli sytuacje, w których potrzebna jest dynamika, działanie, odwaga, radykalne kroki i jednocześnie dystans, medytacja, rozwaga i spokój. Te dwie grupy jakości pomagają przejść przez sytuację trudną np. stratę związku, utratę nadziei tudzież pozbycie się złudzeń. Tło symbolizuje pożegnanie się z tym związkiem. Różne odcienie fioletu i brązu mówią: odważnie i spokojnie z powrotem mocno stań na wspierającej Cię Ziemi.
Serce jest związkiem. Składa się z dwóch połówek składających się z różnych pól i części wspólnej-czyli blizny. Dwa pola oddziaływań żółte z prawej i różowawe z lewej tworzą wspólne pole czyli serce. Te dwa pola to oddziaływania pokoleń obu osób tworzących ten związek.
Blizna serca to ta część białym reliefem określona. Choć można powiedzieć, że problem tkwi właśnie w bliznach to blizna sama w sobie nie jest niczemu winna dlatego biała. Kolorami wypełniającymi obszary serca    odzwierciedliłam jakości, które w tym związku były dla mnie widoczne.
Żółty-kolor twórczości, bardzo dużo twórczości w czasie tego związku, dużo pomysłów i szybka ich realizacja. Twórczość wręcz w każdej dziedzinie życia: fotografia, malowanie, albumy fotograficzne, ubiory, stylizacje, fryzury, paznokcie, a ukoronowaniem tworzenia stał się też potomek. Niespodziewanie.
Pomarańczowy-to kolor częstych odrodzeń, powstawania po burzach, niejasnych sytuacjach.
Róż jest kolorem bezinteresownej, szczerej, duchowej miłości i bliskości. W sumie nie jest go tam wiele. Może bardziej w formie usilnego życzenia  niż rzeczywistej jakości w tym związku. Jasny czerwony jest kolorem miłości seksualnej. Natomiast ciemny bordowy to kolor miłości z domieszką fioletu-duchowości.
Chciałabym każdy z powstałych pól, czyli figur geometrycznych uwypuklić i tym samym pokazać, że każda jakość w tym związku ma swoją jasną i ciemną stronę. Tak samo z jakościami tła. Ale obraz w takiej nieuwypuklonej wersji tak bardzo mi się podoba, że nie jestem pewna czy tak nie zostawię.

"pobrudziłam się trochę, ale wychodzę z tej wody czystsza niż jak do niej wchodziłam"




Painting from the “Scars” series.

Paintings from the „Scars” series tell us about scars on our bodies. They are also about relationships in which the lovers are together because of their scars that arised in their childhood. A series of these painting begins with “Scar – Valley of the pleasures of colours”.  This painting is the second story about scars. From the very beginning, I was painting with only one paintbrush.  It is very significant, because then every colours are combined, every tint has something in common with the preceding. This painting tells us about relationships in which everything has their own cause, own reason and nothing is happening by the accident. As a background I chose brown – the colour of Earth, and then I combined it with violet. Violet is, for me, the colour which arises from the combination of red and blue, so it tells us about the situations in which we need dynamic, brave, radical steps, but, in the same time – distance, mediation, calm.  Those two groups of qualities help us go through difficult situations such as parting, loss of hope. The background symbolizes farewell with this relationship. A lots of shades of violet and brown tell us: stand straight again with brave and calm on the Earth that supports you. The hearth is the relationship. It is composed of two halves, which are having scars in common. You can say that the whole problem is about scars, but scars aren’t guilty – that is why they are white. Heart is painted by a few colours – yellow (because the time that I Have spent in this relationship was very creative for me), orange (the colour of rebirth, waking up after the storms, unclear situations), pink (disinterested, honest, spiritual love and intimacy – it is not so much pink at this paint, rather in the form of strong wishes than real quality in this relationship), bright red (colour of sexuality, physical love) and dark maroon which is the colour of love with some violet (spirituality).

I wanted to accentuate every area of the heart, but now I see that they are what they are and I don’t need to show them in other way.

“I got a little dirty, but I getting out of the water cleaner than when I entered it.”

I can paint especially for you, about your relationship, scars on your body. The only thing you need to do is to be open and tell me about it. If you want the intimate paint, speak to me please.




poniedziałek, 9 lipca 2012

potrawka ze strąków zielonego groszku

lubię potrawy na szybko.
tą chyba w pół godziny zrobiłam.
uwzględniając, że warzyw eko nie obieramy z skórek.

1 cebula
4 ząbki czosnku
5 marchewek
mała główka młodej kapusty
puszka pomidorów w zalewie
30-40dkg strąków zielonego groszku 
1 łyżeczka cząbru
sól i pieprz cayenne
łyżka miso(opcjonalnie)
kus kus razowy

a więc jak na obrazkach:
najpierw cebulę i czosnek szklimy na oleju.
do tego wrzucamy pokrojone marchewki.
dusimy przez 5 min pod przykryciem.
i wrzucamy kapustę i znów dusimy 5 min.
wrzucamy zawartość puszki z pomidorami.
w międzyczasie zalewamy kus kus wrzątkiem (1cm ponad kaszę) i przykrywamy.
potrawkę mieszamy i dodajemy strąki groszku 
dusimy jeszcze 3-5min
dodajemy cząbru, sól, pieprz i miso.
mieszamy i układamy na kus-kusie razowym

tu Marcelek kończy swoją miseczkę potrawki.






poniedziałek, 2 lipca 2012

ciasto drożdżowe z rabarbarem i morelami, bez cukru


kolory bawią, pieszczą oko a potem podniebienie :)
niezwykle proste ciasto.

1szkl. mąki białej orkiszowej
1szkl. mąki razowej orkiszowej
1szkl. mąki razowej żytniej
3/4szkl mleka roślinnego
1/2szkl. syropu z jabłek lub agawowego
2 łyżki mąki kukurydzianej (lub zmielić kaszkę kukurydzianą)
5 łyżek oleju
5dkg drożdży
rabarbar i morele
dżem truskawkowy lub powidła

najpierw robimy rozczyn z drożdży, 4 łyżek mąki i pół szkl. mleka.
odstawiamy do wyrośnięcia.
mąki mieszamy ze sobą.
dodajemy do niej rozczyn z drożdży.
dodajemy resztę mleka i syrop i olej na końcu
wyrabiamy ciasto.
odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
po wyrośnięciu przekładamy do posmarowanej tłuszczem blaszki.
smarujemy dżemem, układamy połówki morelek i rabarbar (obrany ze skórki i pokrojony)
polewamy 2-3 łyżkami syropu dodatkowo
i do piekarnika na 180st.C na 40 min.



powyżej ułożone owoce na cieście
a poniżej upieczone owoce na cieście :)
i siup do brzuszka...
uwielbiam robić takie zdrowe słodycze.
bez wyrzutów sumienia mogę zaserwować to jako niedzielną kolację
lub śniadanie poniedziałkowe :)