wtorek, 27 października 2015

ZMIENIAMY LUDZKA SWIADOMOSC

Jak to możliwe, że w świecie, gdzie już tyle wojen się odbyło o wyzwolenie tylu uciśnionych poziomów życia, kobiety, dzięki którym ten świat istnieje, nie mają ani grosza płacone za ich wkład w tworzenie świata? Jak to możliwe, że najważniejsza praca na świecie nie jest wynagradzana w żaden sposób? Kobieta rodzi dzieci, potem przez 24 godziny na dobę przez parę lat tymi dziećmi się zajmuje, wychowuje je, wspomaga w rozwoju i oczywiście sprząta, pierze, gotuje, zawozi do szkoły, przywozi, pomaga w lekcjach, motywuje itd... Za te wszystkie prace, w sytuacji gdy jesteś u kogoś zatrudniona, dostajesz normalne solidne wynagrodzenie. Licząc same przepracowane godziny każda kobieta typu kura domowa musiałaby zarabiać grubo ponad 4 tysiące euro w Irlandii,czyli co najmniej dwa i pół etatu, w tym cholernie wysokie nadgodziny, niewykorzystane urlopy i dodatek za szkodliwość pracy, czyli hałas (dzieci okropnie krzyczą do 6., 7. roku życia), stres, przeciążenie nerwów, podwyższona koncentracja przez wiekszość czasu pracy (wprost proporcjonalna do niezwykłych zdolności dzieci do robienia sobie krzywdy i pomysłowości w wymyślaniu nowych zabaw). Zawód ten w dodatku jest z góry oceniany przez społeczeństwo jako gorszy, nieopłacalny, nieważny itd. Jeśli, załóżmy, jesteś żoną jakiegoś nieudacznika, który nie potrafi odpowiedniej ilości pieniędzy przynieść do domu i w dodatku Cię bije w miedzyczasie chodzenia do tzw. „prestiżowej” pracy i masz w końcu odwagę od niego odejść (oczywiście bierzesz ze sobą wszystkie dzieci, bo ten mężczyzna nawet dziećmi, a może przede wszystkim nimi, nie potrafi albo nie chce się zająć) to co się wtedy dzieje? Sama znajdujesz sobie pracę, dziecko idzie do organów opieki odpowiednich do jego wieku, czyli po kolei: żłobek, przedszkole, szkoła, za które to usługi musisz sporo zapłacić . W niektórych krajach zabiera to pieniądze z całego etatu – Tobie już nie zostaje nic.. Alimenty od męża, partnera, pomimotego, że uznane przez prawo, praktycznie nie istnieją. Żaden z takich osobników z własnej woli nie będzie płacił kobiecie, która urodziła i wychowała jego dzieci. Nie mówiąc już nawet o jakiejś opiece zdrowotnej, emeryturze, czy takie tam.
A gdy nam się udaje wrócić do pracy po intensywnej opiece nad dzieckiem, płacimy te podatki takie same wysokie jak reszta świata i co z tego mamy? Tak samo musimy przepracować ileś tam lat pracy, by szanowne państwo, do którego odprowadzamy podatki, łaskawie wypłaciło nam jakąś emeryturę. Ale kiedy wypracować te lata pracy? Skoro jeszcze trzeba się po każdym dziecku przekwalifikować, bo przecież wypadamy z rynku pracy na parę lat wychowując dziecko.
Dla kogo właściwie kobieta rodzi te wszystkie dzieci? Bo przecież nie dla siebie? Czy one zostają z nią pod koniec życia? Przecież muszą pracować, zarabiać na życie, kolejny samochód, większy dom itd. Bo kogo tak naprawdę mogła wychować ta nic nie warta kobieta, wykonująca nic nie wartą pracę, zmagająca się z tysiącem problemów przez całe jej usrane pieluchami życie? No przecież nikogo wartościowego!! Nikogo takiego, kto by miał empatię i szacunek do niej i do reszty świata!! Bo jakim sposobem? Skoro od społeczeństwa i od własnego męża możesz co najwyżej usłyszeć: „Przecież ty tylko siedzisz z dziećmi i nic nie robisz”…
Wychowywanie dzieci możemy nazwać służbą dla społeczeństwa. Gdyby kobiety nie rodziły i nie wychowywały dzieci, gatunek ludzki po prostu przestałby istnieć. To jest ważny obowiązek względem społeczeństwa. Od tego zależy wszystko. Przecież ciągle nadawane są spoty namawiające do tego, by rodzić dzieci. Gdyby usługa wychowywania dzieci była opłacana przez państwo tak samo godnie jak inne zawody sektora publicznego (pielęgniarki, policjanci, nauczyciele, posłowie, urzędnicy państwowi),  to kobiety miałyby po prostu adekwatne wynagrodzenie. Bycie matką nie jest mniej ważne, mniej wartościowe od innych zawodów użyteczności publicznej, a śmiem twierdzić, że dużo ważniejsze. Kobiety rodzą dzieci, które później jako dorośli pracują, płacą podatki i napędzają całą tę machinę obiegu pieniądza. Czyli obok podtrzymywania gatunku ludzkiego dostarczają nowych członków do płacenia podatków.
Mój były mąż ma w tym momencie dom i samochód. Ja urodziłam i wychowałam w tym czasie dwójkę dzieci. W międzyczasie, kiedy mogłam zająć się zarabianiem pieniędzy, zarabiałam nawet 5 razy więcej niż on. Ale co z tego? Ja wkładałam wszystko w rodzinę, dzieci, życie, a on siłą rzeczy, kontynuując swoją karierę (na którą nota bene ja też pracowałam), zbudował swoje królestwo. Pieniądze, które zarabia, są teraz conajmniej dwa razy większe od najwyższych moich wypłat, więc łatwo może wziąć kredyt czy zaoszczędzić. Ja w momencie odejścia od męża zostaję co najwyżej z alimentami na dzieci i bez żadnych świadczeń emerytalnych  – lata mojej pracy idą po prostu na marne. Mój drugi partner, z którym mam również dziecko, w tym momencie ma kupiony dom i oczywiscie samochód, ma gdzie mieszkać itd. A ja swoje oszczędnności wydałam na życie, na dzieci, bo przecież dla matki to jest priorytet, a nie budowanie biznesu itp. Ico? I zostaję znów z niczym. Nie mam gdzie mieszkać, bo z czego jakiś bank miałby mi przyznać kredyt? Nie mam oszczędności, bo wydałam je na dzieci. Nie mam swojego biznesu, bo czas i pieniądze, które na to miałam, przeznaczyłam na swoje dzieci. Wszyscy wiemy, że nauka nie jest darmowa. Policzcie to wszystko co musicie wydać, żeby wasze dzeicko poszło do szkoły. Same te koszty są ogromne przez cały rok szkolny. Dojazdy, podręczniki, mundurki, przybory szkolne. To jest ogromny majątek w skali całego życia szkolnego dziecka. Nauka nie jest za darmo, a jest nałożony przez państwo obowiazek szkolny. Czy tylko ja widzę, że coś tu nie gra? Mało tego! Ostatnie ebooki dzieci do szkoły choć niby tańsze od papierowych są tak naprawdę o niebo droższe! Dlaczego? Bo ich termin użyteczności kończy się po roku. Nie możesz kupić raz i mieć dla następnego dzeicka. Więc ebooki są w efekcie droższe.
Zastanówmy się nad pojęciem daru czy zdolności otrzymanych przy urodzeniu powiedzmy. Pielęgniarka ma dar opiekowania się ludźmi. Nauczyciel ma dar nauczania, pedagogiczny. Policjant ma dar i zdolności ochraniania ludzi. Poseł ma zdolności polityczne, budowania lepszej przyszłości dla społeczeństw. Sprzątaczka ma dar i zmysł porządku. Terapeuta ma dar wspierania ludzi w rozwoju osobistym. Te wszystkie zawody są opłacane przez państwo. I jako społeczeństwa poważamy te zawody. Każdy z nas wykorzystuje swoje zdolności do zarabiania pieniędzy. Nasz świat jest zbudowany na pieniądzu. Bez niego nie ma życia. Dlaczego zawód w którym trzeba mieć wszystkie te dary i zdolności opłacane oddzielnie przez państwa, czyli zawód Matki nie jest opłacany w ogóle? Matka posiada przeważnie wszystkie te zdolności: opiekuńcze, nauczycielskie, terapeutyczne, organizacyjne, protekcyjne, sprzątania itd. I nie dostaje od państwa ani grosza!
Już jakiś czas temu państwo niemieckie obliczyło ile pieniędzy kosztuje człowiek, do którego państwo dopłaca  (żłobek, przedszkole, służba zdrowia, opieka psychiatrycznej itd..) i, w porównaniu z wypłaceniem matkom wynagrodzenia za opiekę nad dziećmi, wyszło im, że państwo zaoszczędza sporo pieniędzy inwestując w wychowanie domowe. Taki człowiek np. mniej choruje zarówno fizycznie, jak i psychicznie, mniej obciąża społeczeństwo alkoholizmem czy narkomanią.
Albo kobiety dostaną od państw godne, należne im wypłaty, albo cały ten świat pochłonie wielka fala depresji ludzkiej, nałogów, braku szacunku i miłości do życia!! Czy tego nie widać gołym okiem, że jako społeczności miliardów kobiet rodzimy te wszystkie dzieci do NICZEGO!
Urodziłam trójkę dzieci, a mogłabym więcej, gdyby warunki były bardziej ludzkie. Urodziłam je, ale zachodzę dziś w głowę po co? A jedyna odpowiedź: bo to po prostu kocham. Tak. Kocham rodzić i wychowywać dzieci, karmić piersią, podcierać im pupy, zajmować się domem i wszystkim, co jest związane z tym całym grajdołkiem. Ale z tego miejsca zakazałabym w sekundzie wszystkim kobietom rodzić i wychowywać dzieci. Załóżmy taki strajk! Cholera, wszyscy strajkują, a my nie możemy? Przestańmy rodzić dzieci! Te cudowne małe istoty, które potem stają się głowami państw, a matkę swoją i tak wyślą do domu opieki, bo przecież mają ważniejsze rzeczy na głowie niż podcieranie jej dupy. Bo przecież jest ogromna różnica w podcieraniu dupy niemowlęcej i starczej.
Podobno to my tworzymy ten świat.
Sprzątaczka dostaje wypłatę. Kura domowa sprząta średnio 3 godziny dziennie.
Kucharka dostaje wypłatę. Kura domowa gotuje średnio 3 godziny dziennie.
Przedszkolanka, nauczycielka i pani w żlobku dostaje wypłatę. Kura domowa robi to wszystko średnio 7 godzin na dobę.
Psycholodzy i terapeuci dostają wypłatę. Kura domowa zajmuje się tym średnio 3 godziny na dobę.
Pani prostytutka dostaje wynagrodzenie za swoją robotę. Kura domowa potrafi to też robić średnio godzinę dziennie.
Pani w pralni dostaje pensję. Kura domowa średnio zajmuje się praniem i prasowaniem godzinę dziennie.
Kura domowa wykonuje również prace podobne do pielęgniarki, dietetyka czy nauczyciela.

I mówimy tu średnio na dobę i przez 7 dni w tygodniu 30, 31 dni w miesiącu, 365 dni w roku.  18 godzin na dobę. Wstajemy wraz z dzieckiem, harujemy przez cały dzień i kładziemy się spać po położeniu spać wszystkich dzieci. I nic. Kompletnie żadnej zapłaty za to wszystko. Tylko zależność od partnera, od zasiłku. Totalne niewolnictwo od zarania dziejów. Dziwię się, że gatunek ludzki jeszcze istnieje. Że kobiety mają takie głębokie poczucie misji do spełnienia bez oczekiwania na zapłatę tyle tysięcy lat. Praca wolontaryjna na rzecz społeczeństwa. Mam już tego dość!

Jak to wszystko mogło umknąć ludzkiej uwadze? Czemu kobiety w ogóle głosują? Na kogo? Skoro NIKT tak naprawdę nie zajął się ich problemami?. Bo skoro najważniejszy zawód na świecie, dzięki któremu istnieje cały gatunek ludzki, nie jest opłacany w ogóle, to o czym my tu w ogóle mówimy?
Dlaczego jako społeczeństwo opłacamy wojsko, które w dziesiejszych czasach w zasadzie do niczego się nie nadaje. a kobiet rodzących i wychowujących dzieci nie opłacamy? Dlaczego nasza świadomosć jest na tyle upośledzona, że nie doceniamy pracy miliardów kobiet, dzieki którym istnieje gatunek ludzki?
Jako kobiety chcemy rządać tego, co nam się naturalnie należy! Należy nam się godna pensja za pracę usługową dla całego świata! Należy nam się godne wynagrodzenie! Nie najniższa krajowa, nie zasiłek, tylko normalne średnie państwowe wynagrodzenie. Żeby kobieta mogła z tego wykarmić dzieci, mieć zdolność kredytową, wyjechać spokojnie na urlop, postawić sobie i dzieciom dom itd. Żaden zasiłek! To ma być godne wynagrodzenie!
Chciałoby się wykrzyknąć za filozofem Montaigne:
„Patrzcie, ile ten kij ma końców!!!”. Ale ja bym jeszcze dodała:
„Patrzcie, leży kij, ma tyle końców i trzeba Go w końcu zobaczyć, a nie udawać, że jesteśmy wszyscy ślepi!!!”

Kobiety będą rodzić coraz mniej dzieci i nie będą głosować na nikogo, jeśli nie dostaną wynagrodzeń. Jestem o tym święcie przekonana. Nie dadzą rady same wychowywać dzieci i zarabiać na życie. Długo tak nie pociągną. Nie będą głosować, bo po co, skoro ich praca na rzecz ludzkości jest niedoceniona.
 Może nadszedł czas na zmianę świadomości społecznej w temacie Matek.
Oby stały wolne i silne i dumne jak ta na obrazie poniżej:



niedziela, 26 października 2014

wegański placek po węgiersku


farsz do tego zrobiłam "leczowy"
placki ziemniaczane według tego mojego poprzedniego posta
a gulasz czy leczo też prościzna:

2 średnie cukinie lub kabaczki
3 czerwone papryki
1-2 cebule
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki jarzynki
sól, pieprz cayenne do smaku 
i przyprawy:
papryka słodka, 
kolendra
chili
pieprz czarny, 
gałka muszkatołowa
ziele angielskie.
2 łyżki mąki cieciorkowej

cebulkę podsmażamay, wrzucamy cukinię
dusimy chwilkę na małym ogniu.
na sam koniec dorzucamy paprykę czerwoną i czosnek zmiażdżony ,
 jarzynkę i przyprawy, sól
dusimy jakieś 5 minut jeszcze.
rozprowadzamy mąkę cieciorkową w wodzie
i dolewamy do naczynia, by "gulasz" nieco zgęstniał.
można do tego dodać gotowanej cieciorki ( my mieliśmy bez)

placki smażymy wielkości całej patelni
każdy placek układamy na talerzu 
nakładamy porcję gulaszu
połówką przykrywamy nadzienie
i gotowe

u nas do tego była surówka z buraczków i gruszek:
2 średnie buraki
1 gruszka
oliwa
sól 
sok z cytryny

buraki surowe zetrzeć na tarce o dużych oczkach
gruszkę kroimy w plastry z ćwiartek 
mieszamy wszystko i smacznego






czwartek, 23 października 2014

obraz olejny "Drzewo Odradzania"


"THE TREE of REVIVAL"
100X100cm, 2013
oil on canvas

THE TREE of REVIVAL" is a story about a pregnant woman, which was alone during her pregnancy time and after with a baby. Her strainght to keep whole crown of the tree is huge. Orange color givs her a power to be reborn every single day with everything around a baby. The labour by caesarean section was actually very traumatic. And infection after that makes that woman more stronger then before. White color is given as innocence and sanctity and blessing. She has made great things. She won with herself. And that paintings is her strainght now for the rest of her life :)

The series "TREE" is dedicated for people who want to see themself as a tree of something.
 I painted already "The Tree of Wisdom", "The Tree of Freedom", "The Tree of Innocence". 
The next Tree can be yours :) Feel Free to contact me on rennn@wp.pl or by mobile 087 666 55 95. 
We can work with YOUR TREE :)

"Drzewo Odradzania"
100x100cm, 2013
olej na płótnie

"Drzewo Odradzania" jest opowieścią o kobiecie, która przez okres ciąży i połogu i później musiała przejść sama. Jest to opowieść o niezwykłej sile, którą reprezentuje tu ta malutka kobietka w ciąży, trzymająca całą koronę drzewa. Widać, że jej siła musi być ogromna. Pomarańczowy kolor daje jej siłę do codziennego odradzania się w czynnościach dotyczących opieki nad dzieckiem i opieki nad sobą również. Po cesarskim cięciu, które było dość traumatycznym przeżyciem i infekcji rany Kobieta okazała się jeszcze silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Biały kolor dodaje tu niewinności, świętości i błogosławieństwa.
 Kobieta ta dokonała wielkich rzeczy. Wygrała z samą sobą. 
I ten obraz jest teraz symbolem jej własnej siły na resztę  życia :)


poniedziałek, 20 października 2014

fasolka szparagowa na kokosowo z czosnkiem


postanowłam zasmakować fasolki szparagowej w czosnku ale na oleju kokosowym
i było to świetne połączenie!!!
a poza tym odświeżyłam selerowe "frytki"
i jesienny obiad gotowy w parę minut dosłownie.
uwielbiam taką prostotę!!!

fasolkę szparagową przygotowuję na parze.
potem na kokosowym oleju podsmażam pociete w plasterki ząbki czosnku (5-7 sztuk)
solę ten czosnek od razu i wrzucam fasolkę.

frytki selerowe też się robi prosto.
kroimy selera korzeniowego w postać frytek.
wrzucamy to na rozgrzany olej, solimy do smaku i dusimy pod przykryciem
10-15 min, nie dłuzej, oby tylko się przyrumieniły.

kukurydza to też jedno ze zdrowych fast foodów.
gotowana na parze prze 5-10 min zachowuje i chrupkość i miękkość.

a na sam koniec krótki filmik o portalach niby społecznosciowych.