Nie rozumiałam tego do chwili, w której wyjechałaś. Przecież zawsze było mi ciepło i bezpiecznie, byłaś dla mnie, troszczyłaś się, wspierałaś. Zawsze wiedziałam, że mam taką swoistą powłokę ochronną w Tobie, że mnie owiewasz, oplatasz swoją obecnością, że zrobisz obiad, że kupisz mi bluzkę, że pójdziemy na czekoladę, że gdy wrócę ze szkoły to tutaj wszyscy będą i będzie dom. Jasne, w przebłyskach wiedziałam, ze ja się stąd wyniosę i założę swoją rodzinę, zacznę swoje życie - ale to było takie odległe i nieprawdziwe, że myślałam o tym jako o czymś, czego chcę, choćby w tej chwili, choćby teraz - przecież będzie fajnie! Teraz to się stało i nie lubię tego. Ciągle żyję przyszłością i myślą, że BĘDZIE fajnie... Wiem, że to piękny i naturalny ból, ale nie da się tego w stu procentach zrozumieć (znowu kwestia wiedzy i poznania). Wiem, że jest dobrze. Wiem, że wszystko się układa i ułoży się również w sądzie. Wiem, ale czasami jest mi przykro, kiedy patrzę na was. Chciałabym was przytulić. Kiedy się rozstawałyśmy (to było już tak dawno...), był to dla mnie prawdziwy koniec świata. Płakałam całą drogę do Warszawy, byłam cała czerwona, dwie paczki chusteczek dotrzymywały mi towarzystwa. Miałam w głowie same najgorsze myśli - że bez Was nie chcę mieć życia. Ciągle czuję się taka młoda i zbyt mała, by iść w życie. Jestem naprawdę malutka. Pocieszałam się tym, że wiele rzeczy mi się udaje, że jeśli czegoś pragnę to dostaję to. Wczorajszy egzamin zweryfikował moje uczucia i nie wiem już czego się łapać. Nie zawaliłam nigdy egzaminu, na którym mi zależało. Jednak nie jestem superbohaterką. Może to sprawa świadomości. Moja świadomość jest ostatnio w średnim stanie - wszystko się dzieje obok mnie, ten egzamin to też niespecjalnie wiedziałam, że trwa. Że zaraz wsiądę do samochodu. Jak usłyszałam, ze wynik będzie już negatywny to też nie wierzyłam, chciało mi się śmiać. A potem tylko płakać. Miałam ambicję. Na szczęście miałam przy sobie również kogoś, kto mnie kocha, fizycznie GO, duchowo WAS wszystkich... Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Ciebie i Marcela, ciągle tak samo tęsknię i jest mi pusto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz