1szkl. suchych fasolek azuki
jeden burak (wielkości piłki tenisowej)
4 łyżki nasion słonecznika
sok z 1 cytryny
1 łyżka tahiny
2 ząbki czosnku
1 kubek płatków owsianych
4 łyżki oliwy z oliwek
1,5 łyżeczki soli
1,5 łyżeczki soli
pieprz cayenne, tymianek, majeranek, cynamon
sos tzatziki:
250ml śmietanki sojowej lub innej
2 ząbki czosnku
sok z 1/2 cytryny
1/2 dużego ogórka
sól
dodatki:
awokado
papryka
pomidory
ogórek świeży
sałata
ser wegański z tego przepisu
musztarda lub pasta z suszonych pomidorów
no i zaczyna się jazda
burgery nie są wcale tak proste i szybkie do zrobienia jakby się mogło wydawać
mi ser wegański został z poprzedniego dnia ( z powodzeniem można bez sera)
pokrojenie tych wszystkich dodatków i tzatziki chyba najwięcej czasu zabiera.
no ale od początku
robimy kotlety:
fasolę namoczyć poprzedniego dnia i ugotować razem z burakiem
słonecznik z przyprawami i czosnkiem uprażyc lekko na patelni
do blendera wrzucić fasolkę z burakiem i słonecznik ( ja dodałam wodę, w której się gotowały)
i powstała taka masa:
a że miałam zamiar tym razem osiągnąć koltlety o konsystencji "soczystej"
to pół kubka płatków owsianych zalałam wrzątkiem
i odstawiłam pod przykryciem na 15min i takie dodałam do masy
a drugie pół kubka suchych płatków
dodałam już do masy wraz z tahiną, solą i oliwą.
wymieszałam łyżką i formowałam kotlety,
uzyskując pożądany kształt już na natłuszczonej blaszce.
piekłam w 200st.C przez 35min.
z tej ilości wychodzi 16 dość sporej wielkości kotletów.
więc będą na jutrzejszy obiad kotlety z fasolki azuki.
sos tzatziki to już prostota:
do śmietanki wkładamy czosnek zmiażdżony
i ogórka tarkowanego na drobnych oczkach
sól, sok z cytryny
i odstawiamy na godzinę przed podaniem
bułki przekrajamy i wkładamy do piekarnika na 15min
do temperatury 200st.C
smarujemy każdą bułkę pastą z pomidorów lub musztardą
sałata
na to kładziemy kotleta
kotleta smarujemy serem wegańskim
kładziemy tyle świeżych warzyw ile dusza zapragnie z dodatków
polewamy sosem tzatziki
usiłujemy zamknąć bułkę
i podajemy na talerze ku rozkoszy biesiadników
najfajniejsze w burgerach jest to,
że trzeba się strasznie napocić,
żeby owego w ogóle ugryść.
pomysł z "soczystością" okazał się genialny.
sam kotlet jest elastyczny, soczysty, i kolor świetny.
zupełnie nie suchy- jak większość burgerów strączkowych.
kompozycja Karoliny wygląda tak:
wiadomość dla mojego męża:
Emil jadł chrupiące bułki z czekoladowym deserem sojowym
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz