jak widać wychodzą piękne zdjęcia jegomościa zakalca
robiłam według przepisu swojego na ciasto z bananami
ale dodać chciałam marchewkę, by było jak carrot cakeczyli takie z cynamonem i gałką muszkatołową
jakie błędy popełniłam:
1.dodałam soku pomarańczowego, bo chciałam by było luźne i wyszło za luźne
2.prawdopodobnie marchew też puściła soki
no i czekoladę też dodałam na wierzch, lekko mieszając- to raczej nie spowodowało zakalca, ale innowacja się zdarzyła...no święta w tym roku pod hasłem NICNIEROBIENIA, włącznie z nicnierobieniem w kwestii dań świątecznych. pierwszy raz zdarza mi się taka "wolność" i tu jeszcze ciasto nie wychodzi...chyba będzie dziwnie u babci na świątecznym śniadaniu wegańsko przetrwać, jajek nie zjem, ani ciast tradycyjnych, ani sałatki, bo z tradycyjnym majonezem będzie...świat dla weganina, który nie ma ochoty na robienie jedzenia nie jest za bardzo przyjazny...pozostanie jedzenie orzeszków, rodzynek, pistacji, wafelków z pieca, sucharków beskidzkich, chipsów i może w efekcie jakiegoś brokuła wrzucę jutro do parowaru, żeby się nie przemęczyć, zobaczymy jak się uda ten eksperyment...a na razie ciasto zakalec znika jak widać...w smaku jest pyszne, takie trochę jak modroklejek, trochę wilgotne też, bez cukru i z orkiszowej mąki więc samo zdrowie... ogólnie fajne jest...czyli wesołych świąt with the compassion, uwielbiam to słowo...ze współczuciem znaczy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz