piątek, 7 października 2011

Dzienne Polaków rozmowy...






Chłopie oddaj tą łyżeczkę, mówię Ci spokojnie,
albo ok, masz ją sobie, proszę bardzo :)
Ale Ty masz Chłopie fajne skarpetki,
gdzie kupiłeś?
Ale pyszna łyżeczka,
co Ty nią jesz? no pysna :)

Wiesz... taką łyżeczkę widziałem na dole w kuchni, taką samą.

Widzisz Ty masz swoją zabawkę a ja swoją i się już nie kłóćmy.
Tak, masz rację, koniec tych sporów i basta :)

No właśnie, ta Twoja piłeczka jest całkiem fajna :)

I takie włoski masz mięciutkie Stary :)

-No bardzo mięciutkie
-A ta piłeczka też super, naprawdę.

-No dawaj, zdejmuj te rajtuzki :)

-Patrz, pokarzę Ci jak się czesze zęby :)

-Dobra, już dosyć tego szczotkowania Marcelku :)

-Patrz i jeszcze można uczesać rękę.

-Ale impreza Stary :)

-Proszę łyżeczką, pani operator.

-Patrz tym grzebykiem możemy tą buteleczkę połaskotać...

-Uważaj Ty z łaskotaniem...

-Widzisz jak umiem?

-Dostaliśmy buty patrz...

-Tu naprawimy je... i taki trochę brudny chyba, nie?

-Chyba się sznurówki zaplątały...

-Mam chusteczki do pupy,
jak są dobre do pupy to i do butów też...

-Powycieramy wszystkie buty.

-No dawaj, dawaj Stary...

-Wyciągamy te chusteczki...

-Ciocia, koniec sesji...jeść nam się chce :)



Ciocia :)

czwartek, 6 października 2011

Women are different colours-blue

No to namalowałam. W chwili w sumie trudnej, bo Marcel miał drugi dzień kataru. Ale daliśmy radę.
Obraz opowiada o kobiecie wchodzącej właśnie w prawdziwe dorosłe życie. Właśnie się zaręczyła. Pół roku temu kupili z chłopakiem ziemię na obrzeżach Dublina i chcą tam robić farmę ekologiczną. O kobiecie, która robi świetne oczyszczanie czakr kamieniami.

A mój obraz o niej mówi kolorem niebieskim o jej skupieniu w czasie pracy z kamieniami. O jej medytacji życia. O tym jak idzie zgodnie ze swoim przeznaczeniem-naznaczeniem-tym jest ta błyskawica, aszrama (Ty się tak przejęzyczyłaś mówiąc o tej załamanej linii i myślę że to słowo bardzo pasuje do tej było nie było żyły). Pewnie dla innych ta żyła byłaby nieistotnym elementem, jeśli w ogóle uwidocznionym na obrazie, z reguły się tego nie robi. A dla mnie jest cudownym odkrywaniem człowieka w człowieku. Dlatego właśnie uwielbiam takie malowanie. Rzucam kształty człowieka, cienie, szukam czegoś i powstaje taka symboliczna wersja stanu psychicznego danej kobiety. Co ciekawsze: ta sama kobieta malowana w innym czasie byłaby w innych kolorach, i tło byłoby inne. Tło czyli dla mnie symbol uniwersalnego boga. Tu jest On jasny, zielony, żółty, biały. Myślę ze taki właśnie jest bóg Siobhan. Bio, Organiczny, taki Fresh, Młody, Twórczy, Jaśniejący, Czysty. Taka jest aura wokół Siobhan. Nie ta aura, którą widzą niektórzy, tylko taka aura psychiczna, którą ja widzę. "Pokaż mi swojego Boga, a powiem Ci kim jesteś". Uwielbiam tak malować. Taki portret sytuacji kobiety kroczącej przez Życie. Spokojnie i z odwagą, z wewnętrzną mądrością. Chciałabym takich obrazów namalować dużo.

-Ale przecież już namalowałaś dużo!
- Dużo???
-No cztery!
-50 to by było dużo, a co najmniej 30 :)

Na czerwonej części obrazu relief ułożył mi się w kształcie serca. Przypadkowo. Często robię taki ruch pędzlem, który przypomina lot pszczoły. Dziadek mój miał dużo pszczół i interesowały mnie swego czasu ich poczynania. Zapamiętałam wtedy jak poruszają się te owady, jak przekazują sobie nawzajem informacje o miejscu występowania pyłku itp. Ten ruch jest taki wydawać by się mogło chaotyczny, bliżej nieokreślony. Ale dzięki takiemu ruchowi można wczuć się w pewien proces, można złapać subtelną nić, połączyć się nią i z kim lub czym tylko chcesz.




tu widać to serce reliefem




                                                                   tu widać aszramę :)






sygnaturka :)









i obraz w całości
tytuł : "Kobieta nie jeden ma kolor-blue"
olej 100/100 mój ulubiony rozmiar :)




-



Mama



poniedziałek, 3 października 2011

Zdrowa Zupa Błyskawica

pół szklanki fasolki mung zalej wodą na noc
i ugotuj oddzielnie np. z liściem laurowym


jeden seler
trzy marchewki

wrzuć do garnka obrane i pokrojone w duże kawałki, bardzo duże
zalej wrzątkiem i 5min gotuj
wrzuć pęczek pietruszki zielonej
i zmiksuj blenderem na krem

można wrzucić młodą cukinię już po zmiksowaniu zupy
ona sama dojdzie do siebie, będzie jędrna
dopraw zupę solą, pieprzem,
jakąś jarzynką organiczną,
polej olejem lnianym najlepiej

na talerzu wlej zupę i posyp hojnie fasolką :)






zdrowa że ho ho, bo warzywa gotowane tylko 5 min
i olej ( te kwasy :)
i białkowa ( z fasolki mung)
odpowiednia dla wegan :)
można jeszcze oddzielnie ugotować ryż
i położyć na dno talerza,
wtedy to jest pełnowartościowy posiłek :)
buziole :)


Mama

sobota, 1 października 2011

Sen nocy jesiennej... :)



Myślę,, że warto zastanowić się nad jednym snem. Jest bardzo znamienny, bardzo odzwierciedla mnie i jest w nim wątek, który można potraktować na wesoło.

Oto sen:

Mój Kacper zwiedza świat  kapsułą. Podróżuje sobie po morzach i oceanach i w kosmosie także. Na morzach śledzi migrujące delfiny a w kosmosie sobie beztrosko  lata. I podczas gdy nasza wiedza na temat nieskończoności świata jest oczywista, że istnieje galaktyka za galaktyką, to Kacper natrafia na granicę naszego świata. Ale sztuczną granicę. Wytwarza ją pewna kapsuła. Jak z „Seksmisji”: jest ściana, ale plastikowa i generuje ją kapsuła stojąca obok. Kacper gra tu rolę bohatera światowego, niczym Bruce Willis ratujący świat przed asteroidą. Cały swiat debatuje czy Kacper ma usunąć  tę granicę czy ją zostawić. Jedni mówią, że lepiej zostawić, ponieważ nie wiemy co jest po drugiej stronie i jeśli tą granicę ustanowili jacyś  Obcy, to na pewno nas przed czymś chroni. Inni są za likwidacją tej granicy i ustanowienem nowych układów z Zewnętrzem. Wszyscy spodziewają się rewolucji. I tu następuje lekki wątek komediowy, ale jednak bardzo poważny wciąż. A ja im wszystkim mówię tak: „Musimy tą kapsułę zlikwidować, nie chcecie wiedzieć, kto ją wygenerował? Kto nam to zrobił? Dlaczego jest ustanowiona ta granica? Chcecie być jak te krowy, które są jedzone przez ludzi? One nawet nie wiedzą, że ludzie je hodują dla ich mięsa, nie wiedzą, że idą na rzeź, nie wiedzą, że ludzie je wykorzystują. Chcecie być jak te krowy?” No i postanowili, że Kacper zniszczy tę granicę. Czekaliśmy wsyscy co będzie dalej. Byliśmy przygotowani na rewolucję. 


No i ? Czy chcę być jak taka krowa czy owca prowadzona na rzeź, „nie wiedziałem, że powzięli wobec mnie zgubne plany” to cytat z Biblii, ale dokładnej lokalizacji nie pamiętam. Jakie granice przekraczam? Kacper jest tu przedstawicielem ludzkosci. Ma 10 lat, a wie jak zniszczyć kapsułę, która sztucznie generuje granicę naszego świata. Dziecko dziesięcioletnie burzy granicę świadomości. Do tej pory miałam świadomość, że inny świat nie istnieje, a ten który istnieje jest nieskończony. Czyli istniała nieskończoność mojej ograniczoności. Uwięzienie w świecie dzecięcym, w świecie dziesięciolatki. Jeśli istnieje jakiś inny świat, to ja teraz mam odwagę i gotowość go poznać. Jeśli ktoś mnie do tej pory wykorzystywał, to ja jestem w stanie teraz się mu przeciwstawić, zrobić rewolucję w moim życiu. Pozwoliłam mojej córce robić pierwsze kroki w świecie Dorosłych i ona je naturalnie robi, a ja? Okazuje się że ja robię to samo w tym samym czasie. To ja wchodzę w świat Dorosłych. To ja zrobię niedługo pierwszy krok. To ja jestem gotowa także.  Stać u progu, widzieć go, być właśnie na przejsciu... niesamowita chwila...Gabryś niedługo pewnie zrobi pierwszy krok. Ciekawe czy to zobaczę. Cud pierwszego kroku. Pamiętam do dziś to uczucie jak Ty zrobiłaś pierwszy krok przy babci. A ja wróciłam z wyprawy po jaskini i babcia z daleka krzyczy:stój tam gdzie jesteś!, więc stanęłam. A do Mai powiedziała: idź do mamy i poszłaś bez wahania... i szłaś tak jeden krok za drugim, a ja patrzyłam zatrzymana w przełomie Twojego życia. Zatrzymana na zawsze w tym uczuciu wiekopomności, jakby to powiedział Pawlak J  tak bez wahania ruszyć... już teraz nie do mamy, ale w inną stronę... bez wahania...bez cienia wątpliwosci...bo jestem przygotowana, bo to jest Ten Moment...przekroczyć próg beznadzieji...to chyba też cytat, ale chyba już mój własny, sprzed 10-ciu lat. Miłego...




ten piękny byczek na pewno chciał być na blogu...
parę lat temu zrobiłam mu zdjęcie na wzgórzach Irlandii...
gdzie krowy i byki są hodowane na mięsko,
wydaje się że mają świetne życie...
pasą się na zboczach ...
nie wiedząc...
że wołowina irlandzka...
jest jedną z najlepszych na świecie...
van Gogh też nie wiedział, że jego obrazy,
będą wśród najdroższych na świecie...


Mama z byczkiem i van Gogh'iem :)