Jak to możliwe, że w świecie, gdzie już tyle wojen się odbyło o wyzwolenie
tylu uciśnionych poziomów życia, kobiety, dzięki którym ten świat istnieje, nie
mają ani grosza płacone za ich wkład w tworzenie świata? Jak to możliwe, że
najważniejsza praca na świecie nie jest wynagradzana w żaden sposób? Kobieta
rodzi dzieci, potem przez 24 godziny na dobę przez parę lat tymi dziećmi się
zajmuje, wychowuje je, wspomaga w rozwoju i oczywiście sprząta, pierze, gotuje,
zawozi do szkoły, przywozi, pomaga w lekcjach, motywuje itd... Za te wszystkie
prace, w sytuacji gdy jesteś u kogoś zatrudniona, dostajesz normalne solidne
wynagrodzenie. Licząc same przepracowane godziny każda kobieta typu kura domowa musiałaby zarabiać grubo
ponad 4 tysiące euro w Irlandii,czyli co najmniej dwa i pół etatu, w tym
cholernie wysokie nadgodziny, niewykorzystane urlopy i dodatek za szkodliwość
pracy, czyli hałas (dzieci okropnie krzyczą do 6., 7. roku życia), stres,
przeciążenie nerwów, podwyższona koncentracja przez wiekszość czasu pracy (wprost
proporcjonalna do niezwykłych zdolności dzieci do robienia sobie krzywdy i
pomysłowości w wymyślaniu nowych zabaw). Zawód ten w dodatku jest z góry
oceniany przez społeczeństwo jako gorszy, nieopłacalny, nieważny itd. Jeśli,
załóżmy, jesteś żoną jakiegoś nieudacznika, który nie potrafi odpowiedniej
ilości pieniędzy przynieść do domu i w dodatku Cię bije w miedzyczasie
chodzenia do tzw. „prestiżowej” pracy i masz w końcu odwagę od niego odejść (oczywiście
bierzesz ze sobą wszystkie dzieci, bo ten mężczyzna nawet dziećmi, a może
przede wszystkim nimi, nie potrafi albo nie chce się zająć) to co się wtedy
dzieje? Sama znajdujesz sobie pracę, dziecko idzie do organów opieki
odpowiednich do jego wieku, czyli po kolei: żłobek, przedszkole, szkoła, za które
to usługi musisz sporo zapłacić . W niektórych krajach zabiera to pieniądze z
całego etatu – Tobie już nie zostaje nic.. Alimenty od męża, partnera,
pomimotego, że uznane przez prawo, praktycznie nie istnieją. Żaden z takich
osobników z własnej woli nie będzie płacił kobiecie, która urodziła i wychowała
jego dzieci. Nie mówiąc już nawet o jakiejś opiece zdrowotnej, emeryturze, czy
takie tam.
A gdy nam się udaje wrócić do pracy po intensywnej opiece nad dzieckiem,
płacimy te podatki takie same wysokie jak reszta świata i co z tego mamy? Tak
samo musimy przepracować ileś tam lat pracy, by szanowne państwo, do którego
odprowadzamy podatki, łaskawie wypłaciło nam jakąś emeryturę. Ale kiedy
wypracować te lata pracy? Skoro jeszcze trzeba się po każdym dziecku
przekwalifikować, bo przecież wypadamy z rynku pracy na parę lat wychowując
dziecko.
Dla kogo właściwie kobieta rodzi te wszystkie dzieci? Bo przecież nie dla
siebie? Czy one zostają z nią pod koniec życia? Przecież muszą pracować,
zarabiać na życie, kolejny samochód, większy dom itd. Bo kogo tak naprawdę
mogła wychować ta nic nie warta kobieta, wykonująca nic nie wartą pracę,
zmagająca się z tysiącem problemów przez całe jej usrane pieluchami życie? No
przecież nikogo wartościowego!! Nikogo takiego, kto by miał empatię i szacunek
do niej i do reszty świata!! Bo jakim sposobem? Skoro od społeczeństwa i od
własnego męża możesz co najwyżej usłyszeć: „Przecież ty tylko siedzisz z
dziećmi i nic nie robisz”…
Wychowywanie dzieci możemy nazwać służbą dla społeczeństwa. Gdyby kobiety
nie rodziły i nie wychowywały dzieci, gatunek ludzki po prostu przestałby
istnieć. To jest ważny obowiązek względem społeczeństwa. Od tego zależy
wszystko. Przecież ciągle nadawane są spoty namawiające do tego, by rodzić
dzieci. Gdyby usługa wychowywania dzieci była opłacana przez państwo tak samo
godnie jak inne zawody sektora publicznego (pielęgniarki, policjanci,
nauczyciele, posłowie, urzędnicy państwowi),
to kobiety miałyby po prostu adekwatne wynagrodzenie. Bycie matką nie
jest mniej ważne, mniej wartościowe od innych zawodów użyteczności publicznej,
a śmiem twierdzić, że dużo ważniejsze. Kobiety rodzą dzieci, które później jako
dorośli pracują, płacą podatki i napędzają całą tę machinę obiegu pieniądza. Czyli
obok podtrzymywania gatunku ludzkiego dostarczają nowych członków do płacenia
podatków.
Mój były mąż ma w tym momencie dom i samochód. Ja urodziłam i wychowałam w
tym czasie dwójkę dzieci. W międzyczasie, kiedy mogłam zająć się zarabianiem
pieniędzy, zarabiałam nawet 5 razy więcej niż on. Ale co z tego? Ja wkładałam
wszystko w rodzinę, dzieci, życie, a on siłą rzeczy, kontynuując swoją karierę
(na którą nota bene ja też
pracowałam), zbudował swoje królestwo. Pieniądze, które zarabia, są teraz
conajmniej dwa razy większe od najwyższych moich wypłat, więc łatwo może wziąć
kredyt czy zaoszczędzić. Ja w momencie odejścia od męża zostaję co najwyżej z
alimentami na dzieci i bez żadnych świadczeń emerytalnych – lata mojej pracy idą po prostu na marne. Mój
drugi partner, z którym mam również dziecko, w tym momencie ma kupiony dom i
oczywiscie samochód, ma gdzie mieszkać itd. A ja swoje oszczędnności wydałam na
życie, na dzieci, bo przecież dla matki to jest priorytet, a nie budowanie
biznesu itp. Ico? I zostaję znów z niczym. Nie mam gdzie mieszkać, bo z czego
jakiś bank miałby mi przyznać kredyt? Nie mam oszczędności, bo wydałam je na
dzieci. Nie mam swojego biznesu, bo czas i pieniądze, które na to miałam,
przeznaczyłam na swoje dzieci. Wszyscy wiemy, że nauka nie jest darmowa.
Policzcie to wszystko co musicie wydać, żeby wasze dzeicko poszło do szkoły.
Same te koszty są ogromne przez cały rok szkolny. Dojazdy, podręczniki,
mundurki, przybory szkolne. To jest ogromny majątek w skali całego życia
szkolnego dziecka. Nauka nie jest za darmo, a jest nałożony przez państwo
obowiazek szkolny. Czy tylko ja widzę, że coś tu nie gra? Mało tego! Ostatnie
ebooki dzieci do szkoły choć niby tańsze od papierowych są tak naprawdę o niebo
droższe! Dlaczego? Bo ich termin użyteczności kończy się po roku. Nie możesz
kupić raz i mieć dla następnego dzeicka. Więc ebooki są w efekcie droższe.
Zastanówmy się nad pojęciem daru czy zdolności otrzymanych przy urodzeniu
powiedzmy. Pielęgniarka ma dar opiekowania się ludźmi. Nauczyciel ma dar
nauczania, pedagogiczny. Policjant ma dar i zdolności ochraniania ludzi. Poseł
ma zdolności polityczne, budowania lepszej przyszłości dla społeczeństw.
Sprzątaczka ma dar i zmysł porządku. Terapeuta ma dar wspierania ludzi w
rozwoju osobistym. Te wszystkie zawody są opłacane przez państwo. I jako społeczeństwa
poważamy te zawody. Każdy z nas wykorzystuje swoje zdolności do zarabiania
pieniędzy. Nasz świat jest zbudowany na pieniądzu. Bez niego nie ma życia.
Dlaczego zawód w którym trzeba mieć wszystkie te dary i zdolności opłacane
oddzielnie przez państwa, czyli zawód Matki nie jest opłacany w ogóle? Matka posiada
przeważnie wszystkie te zdolności: opiekuńcze, nauczycielskie, terapeutyczne,
organizacyjne, protekcyjne, sprzątania itd. I nie dostaje od państwa ani
grosza!
Już jakiś czas temu państwo niemieckie obliczyło ile pieniędzy kosztuje
człowiek, do którego państwo dopłaca (żłobek,
przedszkole, służba zdrowia, opieka psychiatrycznej itd..) i, w porównaniu z
wypłaceniem matkom wynagrodzenia za opiekę nad dziećmi, wyszło im, że państwo
zaoszczędza sporo pieniędzy inwestując w wychowanie domowe. Taki człowiek np. mniej
choruje zarówno fizycznie, jak i psychicznie, mniej obciąża społeczeństwo
alkoholizmem czy narkomanią.
Albo kobiety dostaną od państw godne, należne im wypłaty, albo cały ten
świat pochłonie wielka fala depresji ludzkiej, nałogów, braku szacunku i
miłości do życia!! Czy tego nie widać gołym okiem, że jako społeczności
miliardów kobiet rodzimy te wszystkie dzieci do NICZEGO!
Urodziłam trójkę dzieci, a mogłabym więcej, gdyby warunki były bardziej
ludzkie. Urodziłam je, ale zachodzę dziś w głowę po co? A jedyna odpowiedź: bo to po prostu kocham. Tak. Kocham
rodzić i wychowywać dzieci, karmić piersią, podcierać im pupy, zajmować się
domem i wszystkim, co jest związane z tym całym grajdołkiem. Ale z tego miejsca
zakazałabym w sekundzie wszystkim kobietom rodzić i wychowywać dzieci. Załóżmy
taki strajk! Cholera, wszyscy strajkują, a my nie możemy? Przestańmy rodzić
dzieci! Te cudowne małe istoty, które potem stają się głowami państw, a matkę
swoją i tak wyślą do domu opieki, bo przecież mają ważniejsze rzeczy na głowie
niż podcieranie jej dupy. Bo przecież jest ogromna różnica w podcieraniu dupy
niemowlęcej i starczej.
Podobno to my tworzymy ten świat.
Sprzątaczka dostaje wypłatę. Kura domowa sprząta średnio 3 godziny
dziennie.
Kucharka dostaje wypłatę. Kura domowa gotuje średnio 3 godziny dziennie.
Przedszkolanka, nauczycielka i pani w żlobku dostaje wypłatę. Kura domowa
robi to wszystko średnio 7 godzin na dobę.
Psycholodzy i terapeuci dostają wypłatę. Kura domowa zajmuje się tym
średnio 3 godziny na dobę.
Pani prostytutka dostaje wynagrodzenie za swoją robotę. Kura domowa potrafi
to też robić średnio godzinę dziennie.
Pani w pralni dostaje pensję. Kura domowa średnio zajmuje się praniem i
prasowaniem godzinę dziennie.
Kura domowa wykonuje również prace podobne do pielęgniarki, dietetyka czy
nauczyciela.
I mówimy tu średnio na dobę i przez 7 dni w tygodniu 30, 31 dni w miesiącu,
365 dni w roku. 18 godzin na dobę.
Wstajemy wraz z dzieckiem, harujemy przez cały dzień i kładziemy się spać po
położeniu spać wszystkich dzieci. I nic. Kompletnie żadnej zapłaty za to
wszystko. Tylko zależność od partnera, od zasiłku. Totalne niewolnictwo od
zarania dziejów. Dziwię się, że gatunek ludzki jeszcze istnieje. Że kobiety
mają takie głębokie poczucie misji do spełnienia bez oczekiwania na zapłatę
tyle tysięcy lat. Praca wolontaryjna na rzecz społeczeństwa. Mam już tego dość!
Jak to wszystko mogło umknąć ludzkiej uwadze? Czemu kobiety w ogóle
głosują? Na kogo? Skoro NIKT tak naprawdę nie zajął się ich problemami?. Bo
skoro najważniejszy zawód na świecie, dzięki któremu istnieje cały gatunek
ludzki, nie jest opłacany w ogóle, to o czym my tu w ogóle mówimy?
Dlaczego jako społeczeństwo opłacamy wojsko, które w dziesiejszych czasach
w zasadzie do niczego się nie nadaje. a kobiet rodzących i wychowujących dzieci
nie opłacamy? Dlaczego nasza świadomosć jest na tyle upośledzona, że nie
doceniamy pracy miliardów kobiet, dzieki którym istnieje gatunek ludzki?
Jako kobiety chcemy rządać tego, co nam się naturalnie należy! Należy nam
się godna pensja za pracę usługową dla całego świata! Należy nam się godne
wynagrodzenie! Nie najniższa krajowa, nie zasiłek, tylko normalne średnie
państwowe wynagrodzenie. Żeby kobieta mogła z tego wykarmić dzieci, mieć
zdolność kredytową, wyjechać spokojnie na urlop, postawić sobie i dzieciom dom
itd. Żaden zasiłek! To ma być godne wynagrodzenie!
Chciałoby się wykrzyknąć za filozofem Montaigne:
„Patrzcie, ile ten kij ma końców!!!”. Ale ja bym jeszcze dodała:
„Patrzcie, leży kij, ma tyle końców i trzeba Go w końcu zobaczyć, a nie
udawać, że jesteśmy wszyscy ślepi!!!”
Kobiety będą rodzić coraz mniej dzieci i nie będą głosować na nikogo, jeśli
nie dostaną wynagrodzeń. Jestem o tym święcie przekonana. Nie dadzą rady same
wychowywać dzieci i zarabiać na życie. Długo tak nie pociągną. Nie będą
głosować, bo po co, skoro ich praca na rzecz ludzkości jest niedoceniona.
Może nadszedł czas na zmianę
świadomości społecznej w temacie Matek.
Oby stały wolne i silne i dumne jak ta na obrazie poniżej: